(7),,Dwór cierni i róż"- Sarah J. Maas

Cześć wszystkim!

 Jeśli śledzicie mnie na instagramie wiecie, że jakiś czas temu wróciłam z mojej wycieczki z Anglii. Może o ty krótkim wyjeździe ukaże się inny post, jednakże wracam już do mojego bloga i pisania (za czym nieco się stęskniłam^^). 


Wakacje oficjalnie już rozpoczęte, więc mam też sporo czytelniczych/blogowych postanowień, więc mam nadzieję, że przez tez okres wzrośnie liczba odwiedzających mojego bloga oraz IG. A jako, że podczas wakacji można podróżować, to już dzisiaj zabieram Was do magicznego świata wykreowanego przez Panią Maas. 



,, Autorka bestsellerowej serii Szklany Tron powraca z porywającą opowieścią o miłości, która jest w stanie pokonać nienawiść i uprzedzenia!
Idealna lektura dla fanów George. R.R. Martina! Co może powstać z połączenia baśni o Pięknej i Bestii oraz legend o czarodziejskich istotach?
Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian –krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya…'' 
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/295801/dwor-cierni-i-roz



     Po opisie, który został udostępniony na lubimy czytać miałam baardzo wysokie oczekiwania co do tej książki. Sami rozumiecie...Gdy dana książka ma być tak samo ciekawa jak świat G.R.R. Martina to przynajmniej ja oczekuję dość wysokiego poziomu. 

Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, gdy dorwała się do tej książki była oczywiście mapka. Ponieważ ja dość lubię (UWIELBIAM) mapki we wszelakich książkach, a już najbardziej to w fantastycznych. Jednakże mapa, która była w tej książce była po prostu słaba... 


   

Tak dla przykładu. Po lewej stornie znajduje się mapka z ,,Hobbit. Czyli tam i z powrotem.", a po prawej ,,Dwór cierni i róż."
A Wy jak oceniacie mapkę po prawej? :) Napiszcie w komentarzach! 



    Mało interesujące i mało ambitne nazwy dworów, choć to miało później jakiś sens w fabule, jednakże byłoby ciekawiej gdyby autorka zapisała te nazwy w jakimś innym języku, np. językiem fae. Ale to tylko moja opinia i moja koncepcja. 
    Nawet jeśli przymkniemy oko na nazwy tych dworów to czemu ta mapka jest tak mała? Dotyczy tylko jakby nie patrzeć dwóch wysp. Ale no okej, nie czepiam się już. W końcu tylko tych terenów dotyczył wątek. 

    Początek książki zaczął się bardzo fajnie, szczególnie podobało mi się polowanie, które jest bardzo znaczące dla całej opowieści. Główna postać Feyry była całkiem niezła, nie irytowała mnie (bynajmniej nie na początku i nie na końcu). Tak trochę czułam, że czytając tę książkę to ona traci na swojej wartość. Tak jakby z przewracającą się kartką historia po prostu się psuła i coraz mniej mi się podobała. 
   Jednakże postacie były ciekawe i miały swój własny charakter (ale to głupio brzmi xD). Chodzi mi o to, że postacie były wyraziste i realne, właśnie poprzez ich charaktery, które niekoniecznie były idealne. Niestety nie było takiego bohatera, z którym bym się jakoś utożsamiła. 
  Na odwrocie książki napisane jest, że książka jest brutalna. Ja bym tego nie powiedziała, ponieważ dla mnie była jedna brutalna scena. No dobra, dwie. Prawdopodobnie jedna z tych scen była dla mnie bardzo poruszająca, czyli ten moment gdzie do rezydencji Tamlina przyszedł fae z wyrwanymi skrzydłami. 
   No i na koniec chciałabym powiedzieć o świecie, który stworzyła Maas. Cały ród fae, ich święta i polityka... To co mi się najbardziej podobało. Nie ma co się rozpisywać i zachwalać wyjątkowo magiczny i tajemniczy świat fae, ponieważ aby to poczuć trzeba przeczytać książkę, którą wam serdecznie polecam. 
   Ja w większości przeczytałam ją w 20 parę godzin (czyli, gdy wracałam do Polski z Anglii xD). Jeśli szukacie na wakacje jakiejś fajnej lektury to ta zapewne sie sprawdzi, tym bardziej jeśli lubicie fantastykę. 
  
   Mi ta książka bardziej by się podobała, gdyby historia głównie dotyczyła świata, kultury, historii i polityki fae. Byłoby to dla mnie dużo bardziej ciekawe, choć te rzeczy, które mnie najbardziej interesują w jakiejś części zostały zawarte w tej książce.
Czytaj dalej...
Recenzje książek Oh... My Book! © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka